Plac zabaw, który kiedyś tętnił życiem, po latach potrafi wyglądać zupełnie inaczej. Farba schodzi, huśtawki skrzypią, a piaskownica bardziej przypomina pustą skrzynkę niż miejsce do zabawy. Tak naprawdę to naturalny proces – wszystko się zużywa. Ale w przypadku placu zabaw chodzi nie tylko o estetykę. Umówmy się, tutaj gra toczy się o bezpieczeństwo dzieci i ich radość z codziennej zabawy. Dlatego modernizacja bywa po prostu koniecznością.
Po czym poznać, że czas na zmiany?
Pierwsze sygnały są zazwyczaj widoczne gołym okiem. Pęknięte plastikowe elementy, zardzewiałe śruby, zużyte liny – nie trzeba eksperta, żeby zauważyć, że coś jest nie tak. W praktyce wygląda to tak: jeśli podczas przeglądu zgodnego z normą PN-EN 1176 lista usterek się wydłuża, to znak, że dalsze łatki nie mają sensu. Lepiej wymienić urządzenia na nowe, niż liczyć, że „jeszcze trochę wytrzymają”.
Ale są też mniej oczywiste powody. Plac, który powstał dla trzylatków, po kilku latach nie odpowiada już potrzebom starszych dzieci. One chcą się wspinać, rywalizować, testować swoje możliwości. A jeśli sprzęt im tego nie daje – szybko tracą zainteresowanie i szukają innych miejsc.
Dlaczego bezpieczeństwo jest najważniejsze?
Nie ma co owijać w bawełnę – wypadki na placu zabaw się zdarzają. I choć nie da się ich całkowicie uniknąć, można je zminimalizować. Nowe urządzenia, które spełniają normy bezpieczeństwa, to podstawa. Podłoże amortyzujące upadki to kolejny element, o którym łatwo zapomnieć, a który robi ogromną różnicę. No i jeszcze strefy wiekowe – to, co dla starszaka jest świetną zabawą, dla malucha bywa po prostu zagrożeniem.
Szukasz certyfikowanych rozwiązań, które przechodzą takie testy? W takim razie sprawdź: https://www.miejskimarket.pl/.
Jakie urządzenia wybrać przy modernizacji placu?
Tu wiele zależy od tego, kto faktycznie będzie korzystał z placu. Dla najmłodszych sprawdzają się proste, niskie konstrukcje – bujaki, małe zjeżdżalnie czy huśtawki kubełkowe. Starsze dzieci oczekują czegoś więcej. Potrzebują wyzwań – konstrukcji linowych, wież, mostów i torów przeszkód. W praktyce wygląda to tak: jeśli plac ma być atrakcyjny, musi oferować coś zarówno dla malucha, jak i dla dziesięciolatka.
Nie zapominajmy też o materiałach. Drewno musi być dobrze zabezpieczone, stal odporna na rdzę, a plastik wytrzymały na promienie słoneczne. Inaczej nowy plac po roku będzie wyglądał jak stary. A przecież modernizacja to inwestycja na lata, nie na jeden sezon.
Najczęstsze błędy przy modernizacji placów zabaw
Pierwszy? Kierowanie się samym wyglądem. Kolory kuszą, ale bez certyfikatów nic nie znaczą. Drugi – niedopasowanie do wieku użytkowników. Maluch na zbyt dużej konstrukcji to prosta droga do wypadku, a starszak na prostych bujakach szybko się znudzi.
Często też zapomina się o otoczeniu. Ławki, kosze na śmieci, ogrodzenie – to elementy, które dla dorosłych mają ogromne znaczenie. Rodzic, który nie ma gdzie usiąść, nie będzie spędzał tam godzin. A przecież plac zabaw to także przestrzeń wspólna, miejsce spotkań i odpoczynku.
No i wreszcie temat tanich zamienników. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak oszczędność, ale w praktyce oznacza częste naprawy, dodatkowe koszty i, co najgorsze, ryzyko dla dzieci. Lepiej raz zainwestować w sprawdzone rozwiązania, niż co chwilę wracać do tego samego problemu.
Tak naprawdę modernizacja placu zabaw to nie tylko wymiana urządzeń. To okazja, by stworzyć przestrzeń, która odpowiada na potrzeby dzieci teraz i w przyszłości. No i właśnie o to chodzi – żeby był to plac, do którego dzieci chcą wracać, a rodzice mają pewność, że ich pociechy są tam bezpieczne.
Artykuł sponsorowany
